Świat Campera


Idź do treści

Od Kazimierz do Orlich Gniazd

Camperem przez Polskę


Wycieczka kamperem 15-25 VI 2020r

Kazimierz-Sandomierz- Szydłów i Zamki Orlich Gniazd (Bobolice ,Mirów, Ostrężnik Olsztyn.)

15 VI Koronawirus szaleje a my ruszamy w Świat. Ahoj przygodo!!! Na razie zwiedzimy Świat niedaleki bo granice ciągle zamknięte ze względu na pandemię. Nie groźny nam wirus mamy własnoręcznie uszyte maski!
Jedziemy do Kazimierza Dolnego. Cofamy się do XIV wieku czasu panowania Kazimierza III Wielkiego(1310-1370 )- najmłodszego syna Łokietka, ostatniego monarchy z dynastii Piastów. W historiografii jest uważany za jednego z najwybitniejszych władców Polski.
Kazimierz III Wielki unormował stosunki z królestwem Czech i Zakonem krzyżackim zawarł pokój z Czechami, odzyskał zajęte przez Krzyżaków Kujawy i ziemię dobrzyńską, w zamian zrzekając się tymczasowo praw do Pomorza Gdańskiego. Kazimierz zrzekł się praw do całego Śląska podczas układu w Pradze w 1356 roku. Z pomocą węgierską przyłączył do Polski większą część Rusi Halicko-Włodzimierskiej. W polityce wewnętrznej doprowadził do kodyfikacji prawa (statuty wiślicko-piotrkowskie), rozbudowy systemu obrony państwa oraz rozwoju miast. W 1364 ufundował Akademię Krakowską.
Za czasów Kazimierza ufortyfikowano 53 zamki i umocniono 27 murowanych fortyfikacji miejskich, założono niemal 100 nowych miast. Osada Kazimierz w tym czasie otrzymała prawa miejskie.
XIV w. to początek osadnictwa ludności żydowskiej, która na przełomie XIX i XX w. stanowiła połowę ludności miasta.
Miasto Kazimierz rozwijało się dzięki przeprawie i cłom, a co za tym idzie - dzięki handlowi. O bogactwie i znaczeniu decydowała żegluga wiślana, przede wszystkim spław towarów, głownie zboża.
Miasteczko nieduże a trzy razy przejeżdżaliśmy główną ulicą w tą i z powrotem w poszukiwaniu pola kampingowego -" Przy porcie jachtowym". Znaleźliśmy - ładne pole nad samą Wisłą, prawie puste i tylko parę kroków do rynku ( W ocenie od 1-6 zasługuje na 5). Kamper - wypoziomowany, prąd podłączony, obiad zjedzony można rozpocząć zwiedzanie! Przesiadamy się na rowery i ambitnie zaczynamy od najdalszego miejsca - Wąwóz Korzeniowy.
W drodze powrotnej zwiedzamy cmentarz żydowski a właściwie to, co po nim zostało. Pomnik przed cmentarzem jest imponujący.
Po południu idziemy na wzgórze zamkowe i wieżę obronną. Od końca XIII w. przez Kazimierz przebiegał jeden z głównych szlaków handlowych łączących Ruś ze Śląskiem i Pomorzem, co przesądziło o rozwoju miasta i zaważyło na jego dalszych losach. Z tego okresu pochodzi wieża obronna zwana basztą, której funkcją było strzec owej przeprawy.
Niestety zamek o 18 już zamknięty, ale widoki z wieży czynne!!! a nawet podczas zachodu słońca najpiękniejsze. W dole srebrzy się Wisła, widać kolorowe domki Kazimierza a niebo mieni się barwami szafiru, czerwieni i fioletu.
16VI Po śniadaniu planujemy zwiedzić ruiny zamku w Janowcu. Jedziemy rowerami sprawdzić czy najbliższy prom czynny. Okazuje się że czynny! Popłynie nawet dla dwóch osób. Po drugiej stronie Wisły drogą między polami raz z górki raz pod górkę dojechaliśmy do Janowca. Zamek częściowo odbudowany w środku muzeum a w parku do zwiedzania jest jeszcze dworek polski i stodoła ze sprzętem rybackim i łodzie wydobyte z dna Wisły datowane na XIV wiek.
Zamek wybudowany w I połowie XVI wieku przez Mikołaja Firleja i jego syna - Piotra Firleja, obecnie oddział Muzeum Nadwiślańskiego.
Kościół wybudowany ok. 1350 roku w stylu gotyckim, znacznie przebudowany w XVI wieku w stylu renesansowym, wewnątrz nagrobek Firlejów dłuta Santi Gucciego z Florencji
Zespół dworski złożony z budynków przeniesionych z pobliskich terenów Lubelszczyzny; w skład zespołu wchodzą:
barokowy dwór zbudowany w latach 1760-1770 przez Wierzbickich, przeniesiony do Janowca z miejscowości Moniaki, wewnątrz znajduje się ekspozycja wnętrz domu ziemiańskiego oraz pokoje gościnne;
drewniany spichlerz z przełomu XVIII i XIX w. przeniesiony z Podlodowa, z ekspozycją etnograficzną;
stodoła z końca XIX wieku przeniesiona ze wsi Wylągi
lamus z końca XIX wieku przeniesiony ze wsi Kurów.

W miasteczku na rynku w małej restauracji "Swojska Chata" zjedliśmy zapiekane na chrupiąco pyszne naleśniki i pełni niepokoju czy aby prom się nie zepsuł ruszyliśmy w kierunku przystani. Prom akurat dopływał do brzegu.
Po południu już pieszo dokładnie zwiedziliśmy rynek i część żydowską Kazimierza z Synagogą, jatkami na małym rynku i domem Cadyka.



17 VI Ruszamy kamperem do Sandomierza. Piękne pole kampingowe " Browarny" z zapleczem gospodarczym i rozrywkowym położone jest u podnóża Sandomierza (ocena -6), tylko 100 schodów pod górkę i jesteśmy na rynku. W informacji turystycznej miła pani poradziła nam by najpierw zapisać się na zwiedzanie trasy podziemnej. Co godzinę formują nową grupę. Zapisaliśmy się na 11 mieliśmy jeszcze trochę czasu by wejść na basztę opatowską, jedyna baszta wjazdowa, która ocalała na murach obronnych. Zwiedzanie podziemi trwa ok. 1 godz.
Po obiedzie idziemy na zamek
W drodze powrotnej dosiedliśmy się do Mercedesa- meleksa, którym za jedyne 30zł wygodnie objechaliśmy wszystkie najważniejsze zabytki Sandomierza.
18 VI. Rano zwiedzamy Dom Długosza, wybudowany przez mistrza Jana z Krakowa w 1476 roku w stylu późnogotyckim, gdzie od 1937 roku istnieje Muzeum Diecezjalne ze zbiorami sztuki sakralnej. Piękne zbiory!
Popołudniu wycieczka statkiem po Wiśle. Dopiero z tej perspektywy można podziwiać w całości piękną panoramę Sandomierza.




19 VI Jedziemy do Baranowa sandomierskiego obejrzeć imponujący obiekt architektury renesansowej jeden z najlepiej zachowanych w Europie.
Zamek został wzniesiony pod koniec XVI wieku w miejscu średniowiecznego, obronnego dworu rycerskiego. W XV wieku dwór baranowski należał do szlacheckiej rodziny Baranowskich. Na przełomie XV i XVI wieku właścicielem Baranowa został wielkopolski ród Górków. W 1569 roku Stanisław Górka sprzedał dobra baranowskie Rafałowi Leszczyńskiemu. Wspaniałą architekturę zamku, ukształtowaną na wzór królewskiego Wawelu, rezydencja zwana "Małym Wawelem" zawdzięcza najprawdopodobniej włoskiemu architektowi i rzeźbiarzowi Santi Gucci'emu. Ostatnim właścicielem zamku z rodu Leszczyńskich był Rafał X, którego syn - Stanisław Leszczyński, był królem Polski.
Zamek w Baranowie Sandomierskim przechodził kolejno w posiadanie rodzin Wiśniowieckich, Sanguszków, Lubomirskich, Małachowskich, Potockich i Krasickich. W 1867 roku wystawione na licytację dobra baranowskie nabyli Dolańscy. W tym czasie w
narożnej komnacie parteru urządzono secesyjną kaplicę. Została ozdobiona imponującymi witrażami Józefa Mehoffera oraz ołtarzem z wyjątkowym obrazem Jacka Malczewskiego zatytułowanym "Matka Boska Niepokalana". W posiadaniu rodziny Dolańskich zamek pozostał do wybuchu drugiej wojny światowej.
Po zniszczeniach dokonanych podczas wojny zamek w latach 1959-1969 został odbudowany i odrestaurowany przez państwo pod kierunkiem prof. Alfreda Majewskiego. Następnie obiekt przekazano Kopalniom i Zakładom Przetwórczym Siarki "Siarkopol" w Tarnobrzegu. Od 1997 roku właścicielem Zespołu Zamkowo-Parkowego jest Agencja Rozwoju Przemysłu S.A.



Podjeżdżamy do ruin zamku Krzyżtopór
Historia zamku. Krzysztof Ossoliński właściciel dóbr Iwaniska i Ujazdu postanowił zbudować siedzibę, która zaćmiłaby wszystkie pozostałe siedziby magnackie w Polsce i nie tylko. Zamek w Ujeździe powstawał w czasie 1621? 1644.
Gospodarzem zamku po Ossolińskich został oboźny koronny Samuel Jerzy Kalinowski. W czasie jego rządów w Krzyżtoporze na Polskę spadł potop szwedzki. 30 października 1655 r. najeźdźcy pod wodzą gen. Duglasa weszli do zamku, zajmując go podstępem bez jednego strzału. Według swego zwyczaju Szwedzi zaraz po zajęciu fortecy wywieźli do Szwecji wyposażenie wnętrz wraz z biblioteką i rodzinnym archiwum. Nie uszkodzili jednak, co często się im przypisuje, murów zamkowych.
Następny właściciel zamku generał wojsk litewskich Jan Michał Pac mieszkał w Krzyżtoporze do wybuchu w 1768 r. konfederacji barskiej, której uczestnicy na zaproszenie właściciela i marszałka konfederacji, znaleźli w zamku schronienie. Kiedy jednak Pac po upadku stronnictwa w 1770 r. pośpiesznie wyjechał do Francji, okazało się, że wskutek walk rezydencja była już tylko piękną, acz niezamieszkaną ruiną.
Ruiny dalej wyglądają imponująco. Od 2007 r. opiekę nad zamkiem sprawuje Urząd Gminy w Iwaniskach. Teraz już każdy turysta może zapoznać się z fantastycznym bogactwem magnaterii polskiej XVII -wiecznej Polski.



Pole kampingowe " Brzozowe Uroczysko" ( 3+) znaleźliśmy w miejscowości Życiny nad jeziorem Hańcza. Na mapie wygląda pięknie w realu mniej. Brzeg stromy zarośnięty. Woda mętna prawdopodobnie okoliczne szamba montowane są na chłonność. Jezioro bez plaży, łódek i kajaków. Na terenie uroczyska tylko toalety bez papieru (jak za komuny) i łazienki na żeton (jak na zachodzie). Ale mamy przecież na pokładzie łazienkę z ciepłą wodą więc o wieczorną i poranną toaletę nie musimy się martwić. Najbliższy sklep w miejscowości Raków odległy od Życin ok. 2,5 km. Rowerami jeździliśmy po zaopatrzenie. Na obiad zjedliśmy to co udało się kupić - makaron z serem. A marzyliśmy o wiejskim obiedzie u gospodarza - młode ziemniaki ze skwarkami i z zsiadłym mlekiem. Gospodarze na terenie ośrodka nie mieszkali. Przyjeżdżali tylko po opłaty.
20 VI Wycieczka rowerowa do Rakowa po wodę pitną , bo ta z kranu wyglądała na nie pitną.
Popołudniu postanowiliśmy przyjrzeć się jezioru z bliska bo jednak pięknie wygląda wśród pól i lasów. Niestety właściciele gruntu położonego wokół jeziora odgrodzili swoje pola płotami, pobudowali domy letniskowe i warczeli na obcych, gdy próbowali "ich drogą" przejść do brzegu. Jednym słowem tereny nieprzyjazne turystom.
21 VI- niedziela po śniadaniu bez żalu opuszczamy " uroczysko" i jedziemy ok20 minut do pałacu w Kurozwękach.

Porajowie Pierwsi właściciele zamku przyjęli nazwisko Kurozwęccy od nazwy największej ze swych włości, gdzie w drugiej połowie XIV stulecia zbudowany został zamek, opisany w dokumencie z 1400. Od 1521 aż do 1747 zamek znajdował się w rękach Lanckorońskich, potem Sołtyków, następnie Popielów. Gdy w 1944 roku właściciele wyemigrował na Zachód, gmach przejęła władza ludowa lokując w nim mieszkania komunalne i biura PGR-u, a od roku 1956 - placówkę ZUS.W roku 1991 zaniedbany zamek odkupił od państwa ks. Marcin Popiel, a następnie przekazał swemu bratankowi, obecnemu właścicielowi majątku. Pałac pięknie odnowiony od frontu w środku jest jeszcze częściowo w trakcie remontu ale muzeum już czynne. W parku jest do zwiedzania małe ZOO i największa atrakcja - jedyna w Polsce hodowla bizonów amerykańskich, tam zawieziono nas traktorem na przyczepie takie "polskie safari". W restauracji można spróbować potrawy z bizona.



20 minut trwa przejazd do Szydłowa. Szydłów to Polskie Carcassone.
Rzadko spotykane w Polsce zjawisko, gdzie dzięki pasji jednego człowieka Jana Klamczyńskiego działającego w Szydłowie od 1970roku a w latach 2002- 2018 jako wójt gminy, pan Jan pozyskał kilkadziesiąt milionów na renowację zabytków, budowę kanalizacji i inne inwestycje i zrobił z małego miasteczka średniowieczną perełkę do zwiedzania.
Miasto otoczone jest murami obronnymi z imponującą bramą Krakowską. Przed murami mały kościół z XIV w z pozostałościami gotyckiej polichromii z drugiej połowy XIV w. odkrytej w 1946. Przedstawiają one sceny z Nowego Testamentu. Warto zobaczyć też średniowieczny zamek, synagogę, kościół i piękny rynek z ratuszem. Pan Jan już na emeryturze przy bramie Krakowskiej prowadzi izbę Wójta Jana i oprowadza turystów po Szydłowie.




22 VI Dojeżdżamy do pola kampingowego " Małe Dolomity" (ocena 5) na razie świeci słońce, ale zapowiadają załamanie pogody i deszcze. Wieczorem oglądaliśmy przez okno burzę bo telewizor nie działał w takich okolicznościach przyrody.

Od rana pochmurno i deszczowo. Do zamków w Bobolicach i Mirowie 5 km. Trudno bierzemy płaszcze nieprzemakalne i jedziemy rowerami. Damy radę!! Na szlaku Orlich Gniazd, który przebiega od Krakowa do Częstochowy ( granica z Czechami) zwiedzimy 4 zamki -Bobolice, Mirów, Ostrężnik i Olsztyn. Zamki murowane z białego miejscowego wapienia powstawały w
XIV wieku za czasów panowania Kazimierza Wielkiego, często w miejscach drewnianych grodów. Miały strzec ówczesnej stolicy - Krakowa i chronić granice państwa. Usytuowano je na wysokich skałach, dzięki czemu stawały się niedostępne dla wroga. Wszystkie te zamki zniszczone zostały w czasie potopu szwedzkiego i stopniowo z pomocą okolicznej ludności popadały w ruinę.
W Huciskach życzliwi mieszkańcy pokazali nam skrót do Bobolic polną drogą najpierw przez pola potem przez las. Deszcz rozpadał się na dobre i droga zrobiła się bagnista.
Bobolice ujrzeliśmy w strugach deszczu, w kasie pani poinformowała nas, że zwiedzanie wnętrza zamku możliwe jest tylko w soboty i niedzielę a kawiarnia i hotel zamknięte z powodu pandemii. Obejrzeliśmy zamek z zewnątrz. Warto obejść go dookoła by zobaczyć, że rzeczywiście posadowiony jest na stromej skale jak orle gniazdo.
Zamek odbudował senator Jarosław Lasecki, który zamiast wywieźć pieniądze za granicę jak większość naszych polityków i wybudować rezydencję w Kalifornii lub Szwajcarii, on kupuje ruiny zamku i przywraca do dawnej świetności. Nie każdemu to się podobało. Spotkał się z dużą falą krytyki, ale nie zniechęcił się i teraz remontuje Mirów. Nam się podoba!!! Zamek jest jak perła w koronie na szlaku Orlich Gniazd. Brawo!!



Stąd tylko kilometr dobrą drogą do ruin zamku w Mirowie. Deszcz przestał padać i przez chwile zaświeciło słońce. Zamek w trakcie odbudowy.



W tym rejonie w mijanych wioskach nie ma sklepów spożywczych, znaleźliśmy jeden w Mirowie. W strugach deszczu dwa razy myląc drogę, przemoczeni do suchej nitki wróciliśmy do kampera. Na obiad zamówiliśmy telefonicznie pizzę.
23 VI wtorek od rana piękna pogoda. Codziennie poranki chłodne i zamglone jak we wrześniu potem świeci słońce i robi się ciepło. Pogoda w sam raz na zwiedzanie. Dzisiaj jedziemy 1 km rowerami do jaskini Głębokiej, potem wspinamy się na górę Zborów, gdzie taternicy trenują wspinanie na strome zbocza góry.



Po południu pojechaliśmy do najbliższej czynnej restauracji 1,5 km na dobry obiad -pomidorówka z ryżem i kopytka z polędwiczką i grzybami. Było pyszne. W drodze powrotnej podjechaliśmy do skałek Rzędkowickich.

24 VI Żegnamy "Małe dolomity' Odpalamy kampera i ruszam w kierunku Częstochowy. Na trasie mamy jeszcze piękne ruiny zamku Ostrężnik, położonego w mrocznym bukowym lesie ( budowa zamku prawdopodobnie nigdy nie została ukończona),
Warownię tę wzniesiono z inicjatywy Kazimierza Wielkiego (+1370) w połowie XIV wieku jako kolejne ogniwo w łańcuchu jurajskich orlich gniazd strzegących południowo-zachodnich rubieży Rzeczypospolitej. Hipoteza taka znajduje swoje oparcie w przynależności w XIV stuleciu pobliskiej wsi Trzebniów do domeny królewskiej, oraz analizy zachowanych resztek materiału budowlanego datowanego właśnie na ten okres.

Po drodze zatrzymujemy się w Złotym Potoku by zobaczyć Pałac Raczyńskich i muzeum Krasińskiego . W połowie XIX w. majątek odkupił i podniósł z upadku generał Wincenty Krasiński. W 1856 r. na jego polecenie zbudowany został pałac w stylu klasycystycznym, a sąsiadujący z nim dworek z 1829 roku przeznaczony został dla jego syna Zygmunta, który
mieszkał w nim latem 1857 r. Po jego śmierci majątek odziedziczyła córka poety Maria, żona hrabiego Edwarda Aleksandra Raczyńskiego. Rodzina Raczyńskich na początku XX w. przebudowała pałac, nadając mu dzisiejszy kształt. Po 1945 roku majątek upaństwowiono, a w pałacu przez wiele lat mieściła się szkoła.



Stacja docelowa to Olsztyn. Nieduże pole kampingowe -" Brzozowy Zakątek" znaleźliśmy w samym mieście- prąd, woda, WC i łazienki są to na jedną noc wystarczy. Kamping oceniamy na 3+.
Zwiedzamy ruiny zamku Olsztyn. Rekonstrukcja zamku z XVIw.
Zamek Olsztyn jest jednym z największych i najbardziej efektownych reliktów obiektów obronnych Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej. Wzniesiony w drugiej połowie XIII stulecia, przez ponad 300 lat był najważniejszym punktem oporu północno-zachodniej Małopolski, tuż przy granicy śląskiej, a także ośrodkiem zarządu królewskiego okręgu administracyjno-gospodarczego.
Na pożegnanie o trzeciej w nocy budzi przeraźliwe wycie syreny alarmowej (prawdopodobnie ochotniczej straży pożarnej). Przez chwilę czekaliśmy na informację czy fala powodziowa doszła do Olsztyna i czy nie powinniśmy się ewakuować, ale wszystko ucichło i można było spać do rana.



25 VI zwiedzamy uroczą wieś Mstów położona nad rzeka Wartą. W latach 1279-1870 miejscowość miała status miasta i do tej pory wygląda jak małe miasteczko z rynkiem i kościołem na wzgórzu. Tereny nad rzeką, położone wokół Skały Miłości i zbiornika wodnego Tasarki są zagospodarowane w celach rekreacyjnych. Do XVI wieku Mstów był największym miastem w regionie, przewyższającym znaczeniem Częstochowę. Widać, że i dzisiaj Mstów jest zarządzany przez dobrych gospodarzy.
Przez miejscowość przebiegają szlaki turystyczne: Szlak Jury Wieluńskiej, Szlak Warowni Jurajskich (szlak ten ma tutaj swój początek) i rowerowy Jurajski Szlak Zygmunta Krasińskiego.



Przed nami Warszawa i wybory prezydenta w niedzielę.
Do zobaczenia na szlaku.


Powrót do treści | Wróć do menu głównego